Jest jakieś metafizyczne połączenie pomiędzy Galicją, a Arkansas, między Bugiem, a deltą Missisipi. Tam — na styku folkloru, bluesa, cienia starych cerkwi i rytuałów voodoo — stoi Sviatyj. Jest w tym duchowość, jest szaleństwo, jest rytm i słowo, są proste ludowe pieśni zrozumiałe tylko w noc i tylko z otwartym sercem.